środa, 11 grudnia 2013

Zmiana na lepsze! :D

    W sobotę 07.12 opuściłam Meridę i pokręconą rodzinę. Pożegnanie było "gorzkie" to słowo chyba dobrze opisuje sytuację. Starałam się zrobić wszystko jak najlepiej, pracowałam dosłownie do ostatniej minuty. To było bardzo trudne, ale gdybym nie podjęła tej decyzji, byłoby znacznie gorzej.
    Więc mieszkam w Vilanueva de Perales,  autobusem jakieś 40 minut od Madrytu. Moja rodzina przywitała mnie bardzo ciepło, dzieci przygotowały plakat powitalny. Dzieci są bardzo samodzielne, zwłaszcza dwójka starszych, praktycznie w ogóle nie potrzebuje mojej pomocy w niczym, może tylko w angielskim, najwięcej pomocy potrzebuje najmłodsze dziecko, które ma prawie 4 lata, ale i tak ta "pomoc" jest bardzo mała. Różnica pomiędzy tą rodziną a tamtą oceniam na 180 stopni. Wszystko jest inne, prostsze, nie stresujące, przyjemne. Czuję się w końcu tak jak powinnam. Dzieci są przede wszystkim miłe co czyni ogromną różnicę, są zgrane, nie kłócą się, szanują na wzajem. Rodzice poświęcają im mnóstwo czasu, dzięki czemu są dobrze wychowane.
  Wczoraj byłam w Madrycie, spotkałam się z jedną AuPair z Estonii, jutro spotykam się z kolejną.
Dzisiaj w końcu napisałam do AuPair in America, że rezygnuję z programu, że przemyślałam wszystko i po powrocie z Hiszpanii pozostanę w Polsce i rozpocznę studia. Przypomniałam sobie o tym bo rano miałam matcha z Meryland, jakieś dwa tygodnie temu był z Chicago. To jest niesamowite jak szybko przestałam marzyć o wyjeździe do USA jako AuPair, wystarczył miesiąc  prawdziwego doświadczenia i puff, półtora roku intensywnej pracy nad aplikacją, doświadczeniem z dziećmi, prawem jazdy, a ja rezygnuję. Nie żałuję, tak naprawdę tutaj rozwinę się bardziej niż gdybym pojechała do USA, angielskim posługuję się na tyle swobodnie, że czas na coś nowego :) Hiszpański wchodzi do głowy jak szalony :D Może nie potrafię prowadzić swobodnie konwersacji ale zdobyć informacje owszem. 
  Dodam jeszcze na koniec, że Hiszpańska agencja, z którą współpracuje Prowork jest świetna, Laura od razu po przyjeździe pytała jak się czuję i czy wszystko jest w porządku.
  Dziękuję wam bardzo za wsparcie, modlitwy, bez tego na pewno bym nie przetrwała.
 

6 komentarzy:

  1. Cudownie, że tak dobrze się czujesz u swojej nowej rodziny :) ale to chyba dobrze, że tak się wszystko potoczyło- teraz już wiesz, że jesteś gotowa na studia. Życzę Ci powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że tak dobrze trafiłaś tym razem i trzymam kciuki za to byś codziennie witała nowy dzień z ogromnym uśmiechem :)
    Jednakże, każde doświadczenie jest inne. Ja byłam dwa razy au pairką i trafiłam za pierwszym razem na cudowną rodzinę, więc czuję niedosyt i Ameryko witaj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę tego odkrywania Madrytu krok po kroku, które już niestety za mną... Trzymam kciuki, żeby dalej było tak dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Klaudia, jak na razie wszystko jest dobrze, a Madryt to cudowne miasto :)

      Usuń
  4. Ja po byciue pol rocznym w Irlandii nadal marze o USA i mam nadzieje, ze kiedys je wymarze, ale miłość ważniejsza jednak, wiec zostaje w Polsce ! No a Tobie powodzenia tam ! :);*

    OdpowiedzUsuń