niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, Święta, Święta

    Na całe szczęście mam to już za sobą! Dlaczego na całe szczęście? A no dlatego, że to bardzo trudny czas dla wszystkich, którzy nie mogą być ze swoimi rodzinami w święta, wszystkie AuPair przeżywają to samo. Ja należę do osób bardzo związanych ze swoją rodziną i ciężko mi idzie znoszenie tęsknoty podczas takich chwil. Moi Host rodzice byli bardzo wyrozumiali, większość czasu spędziłam w gronie innych ludzi co było bardzo dobre dla mnie, nie miałam nawet możliwości myśleć o tym jak bardzo chciałabym być w Polsce a nie mogę.
    Teraz trochę więcej o Hiszpańskich świętach. 24.12 do godziny 21:00, ludzie wychodzą ze swoich domów do miejscowych pabów, spotykają się ze swoimi znajomymi aby spędzić miło czas i złożyć sobie życzenia. Ten zwyczaj bardzo przypadł mi do gustu. Następnie udają się do swoich rodzin aby zjeść razem kolację. W kolejny dzień, rankiem otwierają prezenty jedzą wspólnie całą rodziną obiad i koniec :) Moja Host rodzina zabrała mnie do ich rodzinnego miasteczka Piedralaves, które jest bardzo ładne, zewsząd są góry, płynie rzeka - widoki jak z bajki. Tylko cała Hiszpania podczas tych dwóch dni była zalana deszczem, więc nie wiele byłam w stanie zobaczyć.
     Podczas tych ostatnich dni jak zawsze dużo zwiedzania. Udało mi się pójść do Prado - zwiedziłam może 15% i muzeum Reina Sofia z dużą kolekcją dzieł Picassa.
   
Wybrałyśmy się z Janne na wspólne zwiedzanie, no ale z pustym żołądkiem nie ma frajdy :)
 
Przed Prado
 
 
 
Prado za dnia
 
Reina Sofia - dzieło Pana Bacona

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Z życia AuPair

      Minął cały tydzień odkąd tutaj jestem. Mogę powiedzieć trochę więcej o mojej pracy o tej rodzinie i dzieciach. Nadal wszystko jest dobrze, z dwójką starszych dogaduję się doskonale, Najmłodsze dziecko potrzebuje trochę czasu aby się przyzwyczaić, ale to normalne.
      Cały zeszły tydzień w swój wolny czas jeździłam do Madrytu,  zwiedzałam, spotykałam się z innymi AuPair, dosłownie dzień w dzień wychodziłam z domu, to chyba dlatego, że przez ponad miesiąc moim jedynym towarzystwem był komputer. Bardzo łatwo wtedy o Homesick, ale teraz jest znacznie lepiej, chociaż każdego dnia obawiam się, że zacznę tęsknić.  Codziennie poznaje nowych ludzi, którzy sami zaczepiają mnie na przystankach, wszyscy tutaj są bardzo mili :)
  Więc ostatnia sobota była moją pierwszą wolną Sobotą od ponad miesiąca, wyspałam się, wstałam wypoczęta i zaraz pojechałam do Madrytu, zwiedzałam z jedną AuPair z Estonii. Muszę przyznać, że mieszkam spory kawałek, Najpierw  jadę autobusem 40 minut, potem aby dostać się do centrum wsiadam w Metro, które jedzie 20 min, ale nie narzekam, cieszę się z tego, że mam ten miesięczny bilet, który pozwala mi być bardziej niezależną.
W niedzielę  w  końcu byłam w Kościele :) Co mnie niezmiernie cieszy, aby dotrzeć na 11 swoją przygodę musiałam zacząć o 8 :D Ludzie jakich poznałam i to, że poczułam się jak w domu, nie równa się z czasem jaki spędziłam na dotarciu tam.
   Idą święta, ja w ogóle nie czuje się w nastroju świątecznym a to pewnie dlatego, że za oknem cały czas słońce. To będą moje pierwsze święta bez rodziny. Trochę żałuję, że nie odłożyłam pieniędzy na powrót do Pl, bo to spory wydatek, zwłaszcza, że teraz muszę kupić  telefon z dostępem do internetu. W Madrycie internet jest wszędzie, normalne smsy kosztują bardzo dużo więc ludzie korzystają z Watsapp , to taka aplikacja na telefon dzięki, której możesz wysyłać wiadomości w podobnej formie co sms tylko że za darmo :) 
  Dodaję parę zdjęć z mojej sobotniej wyprawy. Madryt jest naprawdę świetny!
El Sol, wieczorem nie dało się przejść pośród tłumów.
Metropolis !

środa, 11 grudnia 2013

Zmiana na lepsze! :D

    W sobotę 07.12 opuściłam Meridę i pokręconą rodzinę. Pożegnanie było "gorzkie" to słowo chyba dobrze opisuje sytuację. Starałam się zrobić wszystko jak najlepiej, pracowałam dosłownie do ostatniej minuty. To było bardzo trudne, ale gdybym nie podjęła tej decyzji, byłoby znacznie gorzej.
    Więc mieszkam w Vilanueva de Perales,  autobusem jakieś 40 minut od Madrytu. Moja rodzina przywitała mnie bardzo ciepło, dzieci przygotowały plakat powitalny. Dzieci są bardzo samodzielne, zwłaszcza dwójka starszych, praktycznie w ogóle nie potrzebuje mojej pomocy w niczym, może tylko w angielskim, najwięcej pomocy potrzebuje najmłodsze dziecko, które ma prawie 4 lata, ale i tak ta "pomoc" jest bardzo mała. Różnica pomiędzy tą rodziną a tamtą oceniam na 180 stopni. Wszystko jest inne, prostsze, nie stresujące, przyjemne. Czuję się w końcu tak jak powinnam. Dzieci są przede wszystkim miłe co czyni ogromną różnicę, są zgrane, nie kłócą się, szanują na wzajem. Rodzice poświęcają im mnóstwo czasu, dzięki czemu są dobrze wychowane.
  Wczoraj byłam w Madrycie, spotkałam się z jedną AuPair z Estonii, jutro spotykam się z kolejną.
Dzisiaj w końcu napisałam do AuPair in America, że rezygnuję z programu, że przemyślałam wszystko i po powrocie z Hiszpanii pozostanę w Polsce i rozpocznę studia. Przypomniałam sobie o tym bo rano miałam matcha z Meryland, jakieś dwa tygodnie temu był z Chicago. To jest niesamowite jak szybko przestałam marzyć o wyjeździe do USA jako AuPair, wystarczył miesiąc  prawdziwego doświadczenia i puff, półtora roku intensywnej pracy nad aplikacją, doświadczeniem z dziećmi, prawem jazdy, a ja rezygnuję. Nie żałuję, tak naprawdę tutaj rozwinę się bardziej niż gdybym pojechała do USA, angielskim posługuję się na tyle swobodnie, że czas na coś nowego :) Hiszpański wchodzi do głowy jak szalony :D Może nie potrafię prowadzić swobodnie konwersacji ale zdobyć informacje owszem. 
  Dodam jeszcze na koniec, że Hiszpańska agencja, z którą współpracuje Prowork jest świetna, Laura od razu po przyjeździe pytała jak się czuję i czy wszystko jest w porządku.
  Dziękuję wam bardzo za wsparcie, modlitwy, bez tego na pewno bym nie przetrwała.
 

niedziela, 1 grudnia 2013

Zwiedzanie i odliczanie :)

    Pozostało 6 dni do mojego wyjazdu do Madrytu. Cały zeszły tydzień chodziłam bardzo sfrustrowana, nie mogłam się doczekać zmiany, teraz kiedy pozostał ostatni tydzień (przyznam, że zleciało bardzo szybko) jestem bardziej spokojna i już się tak nie denerwuje, bo przecież czasu nie przyspieszę. Tak szczerze powiedziawszy to z jednej strony jest mi przykro, że tak to wszystko się kończy, naprawdę nie chciałabym zmieniać rodziny i zostać tu, żyć i cieszyć się z relacji z tymi ludźmi. Zastanawiam się czy decyzja, którą podjęłam jest dobra, ale to się okaże za miesiąc.
  No ale dość gadania o tym, w tym tygodniu musze wybrać szkołę, w której będę uczyła się hiszpańskiego, przyznam, że wybór jest bardzo duży. Pisałam z wieloma AuPair, wszystkie uczęszczają do szkół językowych. Poprzednia AuPair mojej nowej Host Family chodziła do bardzo drogiej szkoły, miała zajęcia codziennie po 2 godziny, płaciła 150 E za miesiąc.
  Zwiedzania nie ma końca, penetruję Meridę jak tylko to możliwe, w tym tygodniu znowu odwiedzę Rzymski amfiteatr, czeka mnie jeszcze jedno miejsce  ogromny  Acueducto de Los Milagros y Puente Romano sobre el Albarregas, Tempo de Diana, arco de Trajano, te dwa ostatnie widziałam ale nie zrobiłam zdjęcia. Więc w tym tygodniu raz jeszcze zajrzę do muzeum, do którego wejście mam za darmo. Ogólnie miasteczko warto zwiedzić, wszędzie są Rzymskie akcenty, momentami naprawdę czujesz się jak w starożytności. Mi tu się bardzo podoba, w dodatku pogoda ciągle nas rozpieszcza :) Dodaje parę zdjęć, więcej w następnym poście.



 
 
                                 To Rzymski Amfiteatr, robi wrażenie !

 
 
                                    Museo Nacional de Arto Romano

niedziela, 24 listopada 2013

Może będzie Happy End

     W ostatnim tygodniu moja data wyjazdu do nowej rodziny, codziennie diametralnie się zmieniała. Pierwsza data była na 03.12 kiedy Hostka wraca z USA, kolejna data miała być do przyjazdu następnej AuPair - czyt. "czas nieokreślony". Na szczęście moja nowa Host rodzina pomimo, że nie miała spiny aby mieć AuPair od zaraz, wyznaczyła deadline na 10.12 - chyba chcieli mnie wyratować z opresji :) Ostatecznie stanęło na tym, że będę u nich do soboty 07.12.  Cały ten czas pisałam do Laury, jest dla mnie ogromnym wsparciem i pomocą. 
     Mieszkam teraz z nimi i nadal zajmuję się ich dziećmi tak samo jak wcześniej. Mój Host nie robi tematu tabu z mojego odejścia, pokazał mi nawet swoje dwie nowe kandydatki i pytał którą wolę, zapytał czy chciałabym z nią porozmawiać, moja odpowiedź brzmiała : " Jeżeli chcecie mieć kolejną AuPair to ja nie jestem odpowiednią osobą, z którą ona powinna rozmawiać, ja nie ukończyłam programu w waszym domu, ja zmieniam rodzinę", szybko ogarnął w swojej głowie jaki to głupi pomysł.
  Wczoraj był dzień, który bym nazwała " THE BEST OF". O 14:30 pojechałam z Hostem i dziećmi do Meridy. Cały dzień spędziliśmy osobno, o 19:30 miał mnie odebrać z pod szkoły dzieci i mieliśmy razem wrócić do domu. Przeciągnęło się to do 20:00. O 20:20 byliśmy w domu, po wejściu do mieszkania Host zostawił małą 15 miesięczną na środku przedpokoju i dwójkę starszych w kurtkach po czym powiedział " Idę wziąć prysznic", a ja na to: "a co z dziećmi ?" on: " jeśli nie  masz nic przeciwko to czy mogłabyś popatrzeć na tą najmniejszą, i czy uważasz że powinna być wykąpana? ", naprawdę szczęka mi opadła.  Brakowało mu odwagi by przyznać się, że potrzebuje pomocy, on kompletnie nie wie jak się zajmować tą małą, o wszystko mnie pyta. Miała mocne odparzenie po tylu godzinach nieprzewijania, schowałam swój honor w buty, szybko wsadziłam ją do wanny, wykąpałam i nakarmiałam. Wyrobiłam się ze wszystkim w pół godziny. Normalnie to dziecko o 20:00 leży już w łóżku. Po tym wszystkim nie usłyszałam nawet dziękuję.
Tak jak już wcześniej pisałam bycie AuPair bardzo uczy mnie pokory, całą zeszłą sobotę i niedzielę pracowałam, poprzedni tydzień kiedy byli w Berlinie miałam codziennie babysitting.
  Muszę jednak przyznać, że bardzo szkoda mi jest tych dzieci, zwłaszcza tej najmniejszej, nikt jej nie poświęca czasu, ona już dawno powinna chodzić, ale jak ma się nauczyć skoro codziennie do 15:00 nikt z nią nie chodzi, a sprzątaczka przypina ją do wózka i puszcza bajki.  Bardzo się przywiązałam do tego maluszka i ona do mnie też. Codziennie uczę ją chodzić,  bawię się z nią i robię całą masę innych rzeczy, które bardzo zacieśniają więź, rzeczy które powinna robić jej matka.

wtorek, 19 listopada 2013

Never ending story

      Zacznę od tego, że cały czas za oknem mamy piękną pogodę, poranki są dość chłodne ale w słońcu dochodzi nawet do 20 C, jak na listopad to całkiem nieźle :) 
      Ja utknęłam chyba tu na dobre. Z założenia miałam opuścić obecną Host rodzinę do nowej 03.12. W niedziele wieczorem Hości wrócili ze swoich podróży, dzisiaj Host mama wyjeżdża na 10 dni do USA, po jej powrocie Host wyjeżdża. Czasami się zastanawiam skąd pomysł na aż trójkę dzieci?! 
    Więc wczorajszy poranek zakończył się dość ostrą wymianą zdań z moją obecną Host mamą, wymieniała mi problemy jakie tworzy moje odejście, najbardziej podkreślała to, że będzie musiała zostać sama z trójką dzieci (zaznaczam ona nie pracuje). Ten argument rozwalił mnie najbardziej. Opowiedziałam jej jakie były dzieci podczas ich nieobecności. Po całej wymianie słów, wróciłam do kuchni aby dokończyć sprzątanie po śniadaniu. Przyszła i zapytała czy mogłabym zostać aż do przyjazdu następnej AuPair? A ja na to " Że co?". Przed swoim wyjazdem do Niemiec mówiła, że nie chce mieć więcej AuPair, dlatego bardzo się zdziwiłam, ale to jeszcze nie koniec, ona chce abym porozmawiała z tą dziewczyną przez skype. Czy już dochodzi do was ironia tego przesłania? Mam zostać do czasu aż kolejna AuPair przyjedzie, ale zanim przyjedzie musi przeprowadzić rozmowę ze mną. Po rozmowie ze mną na pewno żadna normalna dziewczyna nie przyjedzie tutaj, aby się męczyć z tymi dziećmi, chyba, że byłaby bardzo zdesperowana. 
  Późnym wieczorem pisałam z moją nową Host Family z pod Madrytu, przedstawiłam im całą sytuacje. Byli bardzo przejęci, chcieli mi jakoś pomóc, zadzwonili do Laury (kobitka z agencji). Po rozmowie z nią wywnioskowali, że nie wiadomo kiedy znajdzie się kolejna AuPair dla tej rodziny, i że bardzo im przykro z powodu sytuacji w jakiej zostałam postawiona.
    Ja mogłabym odmówić mojej obecnej Host Family rozmowy z AuPair, pozostania tutaj aż do jej przyjazdu itd. Ale zwyczajnie w świecie robię to wszystko i poświęcam się bo nie chcę palić za sobą mostów. Chciałabym aby pomimo tego, że odchodzę wiedzieli, że nie byłam egoistką, która myśli tylko o tym co dla niej najlepsze. Od początku przyjazdu tutaj moje potrzeby są daleko na szarym końcu,  przede wszystkim  dbam o potrzeby wszystkich dookoła. Dałam im bite 3 tygodnie na znalezienie jakiejś pomocy- uważam, że to dużo. Daje miłość tym dzieciom pomimo traktowania mnie jak służącą, daje z siebie naprawdę 100 %, wykonuje swoje obowiązki rzetelnie.
   Najlepsze jest w tym wszystkim to, że ja serio się nie przejmuję. Już nic nie czuję, tylko śmiać mi się chce jak myślę o tym wszystkim,  to znacznie lepsze niż płakanie :D Więc nie martwcie się drodzy czytelnicy, mój charakter i zdolności przystosowawcze, odporność na stres itd. są w bardzo dobrej kondycji :) Przyznaję, że bez Boga i wsparcia innych ludzi nie byłabym w stanie przez to przejść zwycięsko.

sobota, 16 listopada 2013

Już nie wierze w Perfect Matche !

     Więc tak jak wiecie jestem w Rematch. Na początku grudnia powinnam opuścić swoją obecną rodzinę do innej albo wrócić do PL. Jako, że naprawdę lubię Hiszpanię, ten język i kulturę, nie chciałabym tak prędko wracać. Moja area director, dzwoniła do mnie od razu na drugi dzień po rozmowie z Host Mamą, wyraziła współczucie, zrozumienie i chęć pomocy- wszystkie trzy były mi bardzo potrzebne :) Zapytała o moje preferencje względem następnej rodziny, na co ja odpowiedziałam, że chciałabym aby to był Madryt i 2 dzieci. Okazało się, że jest tylko jedna rodzina z pod Madrytu, mieszkają jakieś 40 minut drogi autobusem, mieli już 3 AuPair, mają  trójkę dzieci : 4, 7 i 10 lat. Miałabym mieć całe weekendy wolne, i praca w sezonie zimowym od 17 do 21:30 w lato od 10 do 15. Obie opcje mi tak samo odpowiadają :) Mnie nigdy trójka dzieci nie przerażała, to może być naprawdę fajne kiedy rodzeństwo jest zgrane. Ja sobie tutaj nie potrafię poradzić z dwójką, nawet gdy Hosci dają mi pomoc w postaci drugiej opiekunki, z tymi dziećmi po prostu się nie da.
      Rozmawiałam z byłą AuPair tej rodziny z pod Madrytu, mówiła szczerze o tym jakie były jej początki z dziećmi. Opowiedziała mi swój zwykły dzień. Autobusy jeżdżą bardzo często do Madrytu, miała wykupiony bilet miesięczny :) Jestem na 85% przekonana co do tej rodziny, zarabiałabym 85 E tygodniowo, czyli znacznie więcej niż tutaj. Już się kontaktowałam z innymi AuPair w Madrycie, jest ich tam naprawdę sporo, więc samotna nie będę, no i szkół językowych jest znacznie więcej i będę miała dostęp do Kościoła co jest dla mnie bardzo ważne :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Czyli jednak zmiany

   Notka pisana jeszcze na świeżo. Jestem po rozmowie z Host mamą, która zdarzyła się przypadkiem. Dzisiejszy dzień był tragiczny, dzieci były chyba w swoim żywiole okropności. I kiedy już ich straszliwość sięgała zenitu w trakcie mojej opieki nad nimi Host mama weszła do kuchni i się zapytała twierdząco :    " You are not happy here, right?" Ja odpowiedziałam, że chciałabym z nią o tym porozmawiać. No i rozmowa poszła dalej, zapytała mnie o powody dlaczego nie chcę tutaj być, ja podałam dwa główne: samotność -  nie mam jak się z kimkolwiek spotkać/skontaktować, trójka dzieci to za dużo zwłaszcza tych dzieci, nie jestem w stanie (żaden człowiek nie byłby) opanować ich zachowania kiedy musze 100% uwagi poświęcać tej najmniejszej, wtedy ta dwójka starszych robi co tylko zechce. Ona zadzwoniła do kobiety z agencji, jutro agencja się będzie ze mną kontaktowała.
    Ja muszę i zostanę u nich aż do powrotu  Host mamy z podróży, nie wyobrażam sobie wyjechać teraz z dnia na dzień, oni by nie mieli co zrobić zwłaszcza, że oboje są w rozjazdach. Moja zmiana rodziny miałaby nastąpić na początku grudnia. Boję się, stresuję się ale samo wszystko jakoś wyszło. Jednocześnie też czuję ulgę, że ten horror się skończy.

Zmiana?

   Szczerze powiedziawszy to nie jest tak kolorowo jak myślałam. Moja praca jest trudna ale czego można by się spodziewać przy trójce dzieci. Moja Host mama na początku mówiła, że będę pomocą przy dzieciach, w rzeczywistości zajmuję się całą trójką sama. Ta najmłodsza potrzebuje uwagi na 100%  bo uczy się chodzić i wkłada wszystko do buzi, w dodatku ta dwójka starszych traktuje mnie bardzo źle, jak swoją służącą. Muszę też prowadzić im lekcje angielskiego z dwójką z osobna, to niewykonalne mając na rękach tą małą. Myślę poważnie o zmianie rodziny, co najśmieszniejsze, albo najbardziej tragiczne jest to, że prawie każda rozmowa z moją Host mamą kończy się jej sugerowaniem o zmianie rodziny. Mówi tak chyba żebym nie czułą spiny w razie gdyby coś było nie tak. Ja mam powody do tego by zmienić tą rodzinę:

1. Mieszkam na zadupiu, nie mogę się z nikim spotkać, nie ma tutaj ludzi w moim wieku a dziewczyny, które poznałam uczą się w poranki, więc jedynie w weekendy  mogę się z nimi spotkać co i tak czasem jest niewykonalne. Zwłaszcza w listopadzie nie będzie ponieważ moi Host rodzice będą cały czas podróżować, Taxi kosztuje 15 Euro, rowerem min 40 minut.
2. Pracuje ponad 30 godzin w tygodniu, zarabiam 250 Euro miesięcznie - czyli mniej niż minimum które wynosi 280 E
3. Czuję się bardzo samotna. Nie ma tutaj żadnej AuPair oprócz mnie. Nie ma też żadnego Kościoła Protestanckiego w okolicy.
4. Jestem w prawie wszystkim zależna od rodziny.
5. Nie lubię tych dzieci, one nie lubią mnie.

Nie chcę wracać do Polski, chcę naprawdę zostać w Hiszpanii  do czerwca, ale to jest jakiś horror. Kocham dzieci, ale te są po prostu straszne! Proszę doradźcie co mam zrobić. Co byście zrobiły na moim miejscu. Muszę im dać znać, że chcę odejść jakiś miesiąc wcześniej by mieli czas na znalezienie AuPair a ja rodzinę. Jeżeli na początku grudnia nadal wszystko będzie tak wyglądało to chcę zmienić, w dodatku ten tydzień pracuję cały!!!!! W weekend też, bo Host rodzice będą w Niemczech.

wtorek, 5 listopada 2013

Bo początki mają to do siebie, że bywają trudne.

 Minął tydzień odkąd jestem tutaj. Przyznam, że dni płyną bardzo szybko, powoli wbijam się w system hiszpańskiego życia. Byłam w Madrycie, niestety nie miałam za bardzo dostępu do internetu, a brak czasu nie pozwolił mi  na zorganizowanie spotkania z jakąś AuPair. Madryt to miasto wielu możliwości. Udało mi się pójść do Kościoła, poznałam tam wielu miłych ludzi, mam nadzieję utrzymywać z nimi stały kontakt.
    Ten ostatni tydzień był dość trudny, nie miałam czasu nawet na to by jeść. Bycie AuPair bardzo uczy mnie pokory, jesteś na ostatniej pozycji jeżeli chodzi o twoje potrzeby. Tęsknota mi doskwiera. Wiem, że jak tylko znajdę sobie przyjaciół będzie lepiej. Dzisiaj idę na spotkanie z anglojęzycznymi ludźmi. Mam nadzieję że jakoś odreaguje to wszystko. Wybaczcie że tak skaczę z tematu na temat, ale w mojej głowie jest za wiele myśli na raz, a chciałabym wam wszystko przedstawić dość przejrzyście.
    Dzieci bywają bardzo okropne, non stop marudzą, pomimo że maja wszystko co można by sobie wymarzyć, ja nie rozumiem ich marudzenia, co je bardzo wkurza. Eh.. ale nie chcę się poddawać. Bo jest wiele zalet odnośnie mojego pobytu tutaj.
  Dzisiaj kończę 19 lat :) Moje ostatnie naście! Jakieś szaleństwo. Czas płynie za szybko.
Trzymajcie się wszystkie AuPair, te które zmagają się z tęsknotą, dziećmi, nauką języka itp. 

czwartek, 31 października 2013

Nareszcie w słonecznej Hiszpanii

Moja podróż trwała ponad 26 godzin. Byłam strasznie wyczerpana, ale szybko wróciłam do pełni sił. Host tata odebrał mnie ze stacji w Meridzie. Od razu zostałam przyjęta ciepło i mile. Przeżyłam tutaj już dwa pełne dni, z dziećmi bywa różnie, jak to z dziećmi. Mam swój własny pokój z łazienką, co jest bardzo komfortowe. Dom jest ogromny.
Wczoraj byłam w Meridzie, ponieważ moja host rodzina nie mieszka w centrum tylko na obrzeżach. Miasteczko nie jest duże co mnie bardzo cieszy, posiada mnóstwo zabytków, wielu nie udało mi się zobaczyć bo nie miałam wystarczająco czasu, ale wszystko jeszcze przede mną. Host mama jest bardzo otwarta, miła i cierpliwa. Mają tez sprzątaczkę Vanessę, jest ogromną pomocą, niestety nie mówi po angielsku. Pomimo, że ci ludzie mają mnóstwo pieniędzy, są całkiem normalni, traktują swoich pracowników jak rodzinę.
 Niedługo zacznę swoje Spanish Classes, tak jak już wcześniej pisałam, moim zadaniem tutaj jest nauka języka angielskiego dzieci. Mój angielski jest  na dość wysokim poziomie, nie mam problemów z mówieniem, mówię pełne zdania. Dzieci, rozumieją praktycznie wszystko, ale odpowiadają mi po Hiszpańsku :D a ja " No entiendo". Więc muszą mówić po angielsku. podczas tych dwóch dni byłam bardzo styrana umysłowo. Kiedy mówiłam tylko po angielsku, to nie myślałam po polsku, teraz w mojej głowie są trzy języki, muszę zacząć myśleć po angielsku, tak jakby to był mój native language, wtedy będzie mi łatwiej, mózg się nie przegrzeje aż tak :)
 Dzisiaj jedziemy do Madrytu, odwiedzić rodzinę moich Hostów, zostaniemy tam cały długi weekend.  Będę pracowała normalnie, tylko dobrze by było jakbym się z kimś spotkała w Madrycie. Jest tam podobno dużo AuPair, moja agencja niestety jeszcze mi nie przesłała info o tym, chociaż już pisałam im dwa razy.
Co do rodziny z Florydy, to jest cisza. Tak naprawdę nie chciałabym do nich jechać, nie mam zaufania do rodzin, które mają AuPair pierwszy raz, i w dodatku nad pierwszym dzieckiem i to tak małym.
Za to znowu mam matcha od rodziny z Michigan, tej samej co poprzednio. Może zmienili zdanie i chcą mieć AuPair od czerwca. Szczerze mówiąc nie wiem, na ile będzie  mi się chciało spędzić kolejny rok za granicą opiekując się cudzymi dziećmi.

czwartek, 24 października 2013

Prezenty dla dzieciaków

Z racji tego, że jadę do trójki dzieci, poważnie zastanawiałam się nad tym czy w ogóle kupować prezenty. Ale akurat byłam w sklepie i pomyślałam, że to będzie dobre na przełamanie pierwszych lodów. Ten różowy misiu jest tak śliczny, że najchętniej bym sobie go zostawiła. Uznałam, że misie będą dość praktyczne, może zajmą trochę miejsca w torbie ale nic im się nie stanie w trakcie podróży, dla chłopca kupiłam puzzle. Hostom chciałam kupić książkę o Polsce po angielsku,  niestety nie mam  czasu na poszukiwania, a w empiku nie mieli.


Wczoraj rozmawiałam z rodziną z Florydy, najpierw z Host mamą, potem z Hostem. Są dość młodzi, baaardzo mili, lubią podróże, mają psa i dwa koty, szukają AuPair z zamiłowaniem do zwierząt (czyli mnie :D). Hostka jest w 6 miesiącu, jakoś na początku stycznia powinna urodzić, musi bardzo szybko wrócić do pracy, więc mnie chcieliby mieć u siebie na początku maja. Podczas rozmowy opowiedziałam im  moją sytuację odnośnie wyjazdu do Hiszpanii, i że gdybym miała wrócić przed czerwcem, to wolę poinformować moją Host Family z Hiszpanii wcześniej, bo należy być fair, a za pewne będą potrzebowali trochę czasu na znalezienie nowej AuPair.
Gdyby się zdarzyło naprawdę tak, że oni by mnie chcieli, to ja bez żadnego "ale" lecę na początku maja. Boje się, że jednak wybiorą inną AuPair, może starszą i z większym doświadczeniem z takimi maluszkami, choć ja mam referencje i doświadczenie z 3 miesięcznym dzieckiem. To sama przyjemność opieka  nad takim malcem. Trochę się rozmarzyłam, bo Floryda to byłoby spełnienie moich marzeń, jednak muszę być trzeźwa i nie nastawiać się na nic dopóki nic nie wiadomo. Następną rozmowę będę miała jutro z nimi obojga. Wszelkie modlitwy i inne wsparcie mile widziane :)

środa, 23 października 2013

Matchy ciąg dalszy :)

Przygotowania pełną parą, wyjeżdżam 27 o 18:30 i mój planowany dojazd jest na 28.10 o 20:00. :) Dużo czasu, mnóstwo przesiadek. Ale to opisze później, teraz opowiem wam o tym co mnie ostatnio szokuje. Tak jest, matchy nie ma końca.

Match #3
Michigan
Rodzinka bardzo fajna. dwójka dzieci, maluszki 1 i 2 latka. Lokalizacja średnia, ale rodzice są wierzący co jest dla mnie bardzo ważne z racji tego, że przynależę do Kościoła Chrześcijan Baptystów z własnego, świadomego wyboru. Niestety potrzebują Au Pair od grudnia.

Match #4
Miami Floryda!!!!! Can you believe it?
Host mama jest w ciąży, nie wiem kiedy ma termin rozwiązania, nie mają innych dzieci, liczę na to że szukają AuPair z wyprzedzeniem. :) Może się uda w przyszłym roku znowu ominąć zimę!
 

środa, 9 października 2013

Bilet juz zabookowany a tuuu....

Po jakże trudnym zadaniu znalezienia biletu do Madrytu  w miarę przystępnej cenie i połączeniu, czuję ulgę choć jeszcze nie do końca. Wylatuje 28.10 o 8:50 z Berlina do Madrytu i tam być może odbierze mnie Host Family, jeśli nie to wsiadam w autobus i jadę do Meridy sama! Moja rodzina jest naprawdę urocza, wczoraj rozmawiałam z Host mamą na skype, poznałam też babcie. Odpowiadała na moje pytania, oferowała swoją pomoc w znalezieniu szkoły językowej.
Tuż po tym jak się dowiedziałam, że jest mój perfect Match w Meridzie napisałam do pani z APiA, że lecę jako AuPair do Hiszpanii, i czy byłaby możliwość zmiany available dates na przyszły czerwiec. Miła Pani odpisała, że skontaktuje się z Londynem i na pewno uda się to zmienić. Tym czasem dzisiaj rano wstaję i co widzę? Zgadnijcie. Nie wiem czy ma sens opisywanie tego, bo tylko żal na serduchu się robi.

Match #2   Boston Massachusetts (APiA)

2 dzieci : chłopczyk Joe(1l), i dziewczynka Danielle(3l)
      Mieszkają 15 minut drogi pociągiem od Bostonu. Są pod wrażeniem mojego dużego doświadczenia z dziećmi pomimo młodego wieku. Host Mama już mnie pytała czy chcę się z nią umówić dzisiaj na skype o 12:15.
     Dwójka dzieci w tym wieku, w tym miejscu by mi jak najbardziej odpowiadała. Opisałam Host mamie moją obecną sytuacje, i że jeśli byłaby zainteresowana posiadaniem AuPair od czerwca przyszłego roku to ja byłabym chętna. Podziękowałam za ich zainteresowanie moją aplikacją.
     Moje marzenia odnośnie Stanów się nie zmieniły, ja nadal tak samo bardzo albo nawet bardziej chcę tam pojechać. Szkoda, że się nie odezwali 2 tygodnie temu, no ale cóż już wybrałam. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, kiedy mnie też czeka przygoda życia, pobyt w Hiszpanii przez następne 8 miesięcy, w pięknym, historycznym miasteczku, gdzie będzie bardzo ciepło!

A tak na poprawę nastroju, moje kochane pyszczki! Najsłodsze dzieci na całym świecie! Ola i Hania <3

środa, 2 października 2013

Perfect Match!

Lepszej rodziny nie znajdę! Wybaczcie, że pisze dopiero teraz. Te ostatnie dni od rozmowy z Host Family były dość napięte.

Rozmowa: Bardzo mili ludzie, urocze dzieciaki,  rozmowa trwała pół godziny. Ogromną ulgą jest to, że wszystkich poznałam podczas tego jednego spotkania na skype.

Obowiązki: AuPair miałaby przygotowywać dzieci do szkoły, ma czas wolny aż do 15:30, potem dzieci odbiera Host i AuPair się nimi zajmuję, aż do pójścia spać czyli ok 20 -21. Zależy im na osobie dość biegle posługującej się językiem angielskim, gdyż w przyszłości chcą posłać dzieci do szkoły międzynarodowej. Tu zwrócili uwagę na moją referencje o opiece nad Amerykańskimi dziećmi :)

Decyzję ostateczną miałam podjąć dopiero po rozmowie z ich byłą AuPair, niestety nie mam z nią kontaktu od niedzieli, a czas ponagla. Wiem, że lepszej rodziny nie znajdę, są ciepli i widać, że bardzo pomocni, rozumieją twoje potrzeby. Chcą aby AuPair była częścią rodziny.

sobota, 28 września 2013

Hot, Hot Spain!

Chyba padniecie jak wam powiem o swoich najbliższych planach i o tym co ostatnio się u mnie dzieję. Tak jak w tytule- gorąca Hiszpania! Już wcześniej dostałam propozycje od Proworku, żeby pojechać gdzieś do Europy jako AuPair, ale ja strasznie byłam uparta i czekałam na wymarzone Stany. Nie chciałam nawet słyszeć o innej opcji. Jednak coś się zmieniło. Pisałam trochę z Panią Anią,  i z informacji, których mi udzieliła wygląda na to, że jadę gdzieś do Europy i kiedy pojawią się Stany mogę bez konsekwencj zrezygnować i lecieć. Jednak ja uważam , to za dość lekkomyślne i bardzo egoistyczne. Ustalę więc, że zostanę w Hiszpanii (czy innym kraju) do czerwca 2014. W moich aplikacjach na InterExchange(chociaż tam i tak nie ma znaczenia jeśli zmienię ) i w APiA zmienię datę wylotu na available dates dopiero od czerwca.
Ale najlepsze jest to, że od podjęcia decyzji do matcha było 24 h !! Nie do wiary. Nie sądziłam, że mój profil zostanie otwarty tak szybko, rankiem wysłałam im Aplication Form po angielsku i pare godzin później był match.  Jest rodzina, która chce AuPair od zaraz. Wydają się super! List na 3 strony, wszystko opisane (nawet pies). Jeszcze się nie podzieliłam z nikim tymi informacjami, ale z wami drodzy czytelnicy bardzo chętnie. Dopóki nic z Hiszpanią nie będzie pewne nie będę nikomu mówiła o swoich planach.  Przynajmniej raz w tygodniu dostaje maila albo wiadomość z pytaniem: "jak tam Stany, czy cos się zmieniło itp." Ja z zaciśniętymi zębami odpowiadam, że nic się nie zmieniło i nadal czekam. To nie jest wina tych ludzi, dobrze, że pytają i się interesują. Tylko dobijające jest to, że od 5 miesięcy nie mogę napisać im nic nowego w tej sprawie. no ale ANYWAY! Koniec z tymi Stanami.

Match #1
Merida Hiszpania
Mama pracuje w domu, jest malarką, Tata jest biznesmenem.
Pochodzą z Madrytu, do którego jeżdżą przynajmniej raz w miesiącu, odwiedzać rodzinę.
3 dzieci :
15miesięcy - dziewczynka
5 lat- dziewczynka
6 lat- chłopiec
Au Pair miałaby pomagać ubierać dzieci do szkoły i przygotować śniadanie. Po szkole zabawa z dziećmi. AuPair w Europie pracuje tylko 30 h!
Chyba moje jedyne zadanie to byłaby ta mała 15 miesięczna dziewczynka. Wszystkiego dowiem się jutro na rozmowie. Co ważne mieli już 2 AuPair, jedna z Polski druga z Holandii. Wydają się być super! Od dzisiaj zaczynam uczyć się hiszpańskiego! :D

niedziela, 8 września 2013

Powody założenia bloga

Miałam piękny plan i jeszcze rok temu byłam w 100% przekonana, że w czerwcu po maturze wylecę do USA. Wtedy myślałam, że to takie proste, a po zdaniu prawa jazdy byłam święcie przekona, że to jest właśnie mój bilet do USA, że najtrudniejsze mam za sobą. Najtrudniejsze dopiero nadchodziło - cierpliwe czekanie na Host Family .

Chciałam założyć bloga już dawno temu, ale długi brak matchy zniechęcał mnie tak bardzo, że postanowiłam tego nie robić. To był błąd!  Bo jest wiele blogów o tym jak życie Au Pair wygląda (są to świetne blogi i bardzo przydatne) ale nigdy nie natrafiłam na bloga osoby, która by się mega zaangażowała w program a mimo to nie pojechała. Więc może to mój blog będzie tym pierwszym - nie chcę żebyście odebrali ten wniosek jako pesymistyczny, jest to realistyczne :) Bo jaki sens miałoby pisanie bloga o Au Pair, kiedy się nią nie jest?

Postanowiłam, że zrobię wszystko co jest możliwe aby wyjechać.  Najpierw byłam w Proworku ( nadal tam jestem) moja aplikacja tak jak wcześniej pisałam jest otwarta na InterExchange od maja tego roku, więc 5 miesięcy! I jest cisza jak stąd do Warszawy! Nikt się nie odezwał. Moja aplikacja jest tak dopieszczona, że nic tam się już nie da dodać. Napisałam do Pani C. (którą pewnie wszyscy znają  współpracujący z Proworkiem) z pytaniem czy jestem w stanie coś jeszcze zrobić aby ktoś się do mnie odezwał.  Pani C. odpisała, że rodziny wybierają dziewczyny starsze, i te które mają dłużej prawo jazdy-  dość zrozumiałe, ale niezbyt pomocne, bo ani jednego, ani drugiego nie jestem w stanie zmienić. Więc w lipcu postanowiłam założyć aplikacje w AuPair in America. Bardzo szybko ogarnęłam wszystkie dokumenty, a spotkanie z koordynatorką było tydzień później od pierwszego kontaktu z nimi. Byli bardzo mili i pomocni. I tak w ApiA miałam póki co pierwszego matcha ( po 1,5 miesiąca od otworzenia aplikacji ) I to od kobiety, która ma czwórkę dzieci. Pomimo, że zapewne nie wylecę do Larchmont i nie będę ich Au Pair to  bardzo się cieszę, że te wszystkie wysiłki ktoś docenił w jakimś stopniu. Wiem, że są ludzie po drugiej stronie :D. To było bardzo pocieszające. Jednak od poniedziałku ta rodzina nie odezwała się słowem. Dzisiaj rano wysłałam Host Mamie maila z pytaniem a raczej prośbą poinformowania mnie o tym, że  nie są już zainteresowani, ja to zrozumiem i best regards! Nie zależało mi by wyjechać do nich, bo to w końcu 4 dzieci w mega trudnym wieku , ale gdyby serio byli zainteresowani to bym pojechała - już czekam tak długo, że naprawdę to dla mnie nie miałoby znaczenia ile dzieci i gdzie, byleby już tam być. Tak wiem już czytałam na wielu blogach by z powodu desperacji nie wybierać kogoś co do kogo nie jest się przekonanym. Mam nadzieję tylko, że te doświadczenia mnie umocnią i moją wiarę w Boga. Nie wszystko w życiu przecież jest takie jak by się chciało.

 Wciąż ufam, że Bóg zrobi coś dobrego z moim życiem. Póki co będę się opiekować 2 dzieci - dziewczynki  3 i 5 lat :)- i będę miała okazję zobaczyć jak to jest być całkowicie odpowiedzialną bez mamy obok, od odbioru ze szkoły do pójścia spać- mega świetne doświadczenie.  Rozpoczynam tez szkołę weekendową. Postanowiłam aktywnie czekać.

czwartek, 5 września 2013

Cześć wszystkim! :)

W  końcu założyłam bloga. Zamierzam opisywać tutaj moją przygodę z Au Pair :) Zainteresowałam się tym programem już w gimnazjum, kiedy pewnego dnia moja siostra przyniosła mi ulotkę agencji CultureCare. Powiedziała wtedy " Klaudia to cos dla Ciebie! Zawsze chciałaś zwiedzić Stany i kochasz dzieci". Wtedy byłam jeszcze w gimnazjum, dopiero  na przełomie 1 i 2 klasy liceum zapragnęłam spełnić marzenia. Już wtedy wiedziałam, że chcę wziąć udział w programie- i na pewno nie pójdę na studia od razu po liceum.  Mój profil internetowy jest otwarty od maja tego roku w InterExchange i od lipca w AuPair in America. Obecnie doczekałam się jednego matcha- nie wiem czy to ten perfect.

Match #1 (APiA)
Rodzina z Larchmont NY
4 dzieci - bliźnięta : chłopiec i dziewczynka (6lat), chłopiec 4 l, dziewczynka 3 l.
Host mama jest cały czas w domu nie pracuje, tata zaś jest zapracowany tak bardzo, że często wyjeżdża do Europy i nie ma go w domu.

Póki co dostałam od niej miłego maila z chęcią rozmowy, dwa dni później rozmawiałyśmy jakieś 35 minut. Miałyśmy umówić się w tym tygodniu na  skype ale od dwóch dni nie dostałam maila.
Po tym telefonie mogę napisać tyle, że wydała mi się bardzo miłą i ciepłą osobą. Ogromnym zachęcającym plusem jest to, że mieli 3 Au Pair i jedna została u nich 2 lata. Czekam na maila od Hostki.  Wszystko w rękach Boga:)