środa, 24 czerwca 2015

Lubię to AuPair`kowanie :)

       Minął chyba rok od ostatniego wpisu, za co bardzo przepraszam. Nadrobić chyba się nie da, poniekąd sama siebie zawiodłam. Prowadzenie bloga to  świetna sprawa, choć nie wiem czy i teraz wytrwam.
        W jednym akapicie spróbuje podsumować mój rok jako AuPair. Było genialnie! Ostatecznie skończyło się tym, że mam wspaniałego chłopaka, mam wciąż bardzo dobry kontakt z moją host family, którą odwiedziłam w lutym tego roku. Zwiedziłam kawał tego cudownego kraju, nauczyłam się hiszpańskiego BIEGLE. Poznałam świetnych ludzi, z którymi do teraz mam dobry kontakt.
         Mój Gap Year był świetny. Już rok studiuje i ta roczna przerwa to był strzał w dziesiątkę, Zastanowiłam się co chcę studiować i wiem że od razu po liceum nie podjełabym takiej decyzji, a jestem z niej bardzo zadowolona.
      Za dokładnie 3 dni lecę do Danii, znowu jako AuPair. Match był bardzo szybko. Tym razem zdecydowałam, że zaryzykuję i pojadę przez AuPair world. Będę znowu opiekowała się trójką - tym razem same dziewczynki. Będę mieszkałą obok miejscowości Aarhus. :) Jadę na dwa miesiące. Postaram się publikować jakieś nowe posty i nowinki. Poza tym  piszcie pytania. Dawajcie znać co u was!


wtorek, 22 kwietnia 2014

Semana Santa!

     Jak zwykle wiele do nadrobienia. Już jesteśmy po świętach Wielkiej Nocy, nie mogę uwierzyć jak bardzo szybko i przyjemnie płynie czas w Hiszpanii.
    Tak więc Semana Santa jest obchodzona dość spektakularnie na południu zwłaszcza w Sevilli i Maladze można zobaczyć imponujące procesje, prowadzone przez fanatyków religijnych, ludzie płaczą, krzyczą "Guapa" do Matki Boskiej - (guapa- piękna). Ja miałam okazje zobaczyć procesję w Madrycie, była również bardzo zjawiskowa, na szczęście nikt nie płakał, było więcej turystów niż stałych mieszkańców. Tego dnia akurat z moją Host family wybraliśmy się do Imax więc obejrzenie procesji nie mogło nas ominąć.
  Od ostatniego wpisu udało mi się zwiedzić Toledo i Walencję na Las Fallas. Toledo jest przepiękne i naprawdę warto je zobaczyć będąc w Hiszpanii. Walencja, cóż mogłaby się wydawać  bajecznym miastem, ulice pełne palm i słońca prawie jak w L.A :D chociaż ja wolę Madryt.
  Co do Host Family to z każdym dniem czuję się coraz bardziej jak członek rodziny, kocham te dzieciaki z całego serducha i wiem, że one mnie też. Mój powrót zbliża się wielkimi krokami, za niedługo będzie trzeba kupić bilet, a ja jeszcze tyle chcę zobaczyć i zrobić. Już wiem że będę płakać jak bóbr, gorzej niż przed wylotem z Polski tutaj.
  Oprócz tego w końcu trzeba podjąć odpowiedzialność pójścia na studia :D Czas jaki sobie dałam będąc tutaj w Hiszpanii i ludzie jakich poznałam bardzo pozytywnie wpłynęło na moje decyzje odnośnie kierunku i miejsca. Cóż już w maju trzeba się za to zabrać.
 Oprócz tego mogę się pochwalić bardzo dobrym poziomem mojego języka hiszpańskiego :D Moi znajomi rozmawiają ze mną już tylko po hiszpańsku :D.
  Na długi weekend majowy planowałam od dawna wyjazd do Barcelony, ale moja Host family zabiera mnie do magicznej Asturii na północy Hiszpanii- morze i góry- bajeczne widoki, niesamowici ludzie i jedzenie. Zapowiada się świetnie. Obiecuję zdać relację z wyjazdu !

Plaża w Walencji.
Było naprawdę ciepło, za mną widok na starą część miasta- 17 Marca

 
           Niektóre z Las Fallas były naprawdę imponujące i duże. Ale i tak wszystko potem palą :D

 Asterix?


poniedziałek, 10 marca 2014

Postanowione!

  Postanowiłam, że przynajmniej raz w tygodniu będę pisała notkę na bloga! Bo czas leci bardzo szybko, a to jest dobry moment na podsumowanie całego tygodnia.
   Pierwszy tydzień marca przeminął tak szybko, że już nawet nie pamiętam kiedy była środa, potem czwartek, weekend i znowu poniedziałek :)
   Półtora tygodnia temu w domu przechodziliśmy wirusa grypy żołądkowej, najpierw zachorowała najstarsza dziewczynka, potem chłopiec. Już myślałam, że mnie ominie, a jednak dopadło. W piątek o 5 rano zaczęła się masakra. Mnie tyle nie martwiła grypa co to, że powinnam pracować, miałam już zaplanowany cały weekend ze znajomymi itd. nie chciałam pracować w sobotę. No ale cóż stało się nie byłam w stanie być z dzieciakami. Choroba zawsze sprawia, że tęsknie za domem 3 razy bardziej niż normalnie. Spałam dosłownie cały dzień. Potem w sobotę rano byłam trochę z dzieciakami. Oczywiście Hostka  cały czas pytała jak się czuję i czy czegoś nie potrzebuję.
   W sobotę po południu wybrałam się na zwiedzanie Madrytu z Mają i Karisą. Maja jest AuPair niedaleko w Boadilla a Karisa przyjechała na "wymianę kulturową". Rozmawiałyśmy po Hiszpańsku :D Było śmiesznie. Zwiedziłyśmy Palacio Real (10 E- bilet normalny, 5 E - bilet ze zniżką tylko dla studentów)  i La Pecera ( 3 E dla wszystkich). Przyjeżdżając do Hiszpanii najlepiej mieć kartę studencką, ja takiej nie posiadam więc za wszystko muszę płacić normalne ceny, nawet moja Europe Youth card nie załatwia mi żadnych zniżek, porażka.
  W niedzielę, po Kościele pojechałam autobusem na lotnisko :D (od mojego Kościoła na Alameda de Osuna to jakieś 5 minut drogi). Pojechałam orientacyjnie rozeznać się w cenach biletów na pierwszy tydzień sierpnia i zapytać czy mogę zapłacić gotówką, bilet postaram się kupić jakoś w Maju, tak żeby ceny jeszcze były w miarę korzystne, trzeba zacząć oszczędzać.

 

                                        Katedra -Palacio Real
 

Palacio Real, nie można robić zdjęć w środku :(
 
Romantyczne zdjęcie z Metropolis w tle
 
Panorama miasta z La Pecera
 
 

niedziela, 2 marca 2014

Karnawał!

  Wybaczcie, wybaczcie, wybaczcie, a może to siebie powinnam przeprosić, bo ten blog miał być jedną z pamiątek mojego wyjazdu jako AuPair. Nie wiem ile z was jeszcze czyta, obserwuje sprawdza co u mnie.
  Tak więc karnawał pełną parą! A Hiszpanie naprawdę świętują. Na weekend pojechałam z moją Host family do Piedralaves. Piękne miasteczko jakąś godzinę drogi od miejsca, w którym mieszkamy. Otoczone górami i rzeką, która spływa po ogromnych kamieniach. Widoki naprawdę jak z bajki.  Hości  mówią, że to bardzo nietypowe miejsce dla Hiszpanii, roślinność pogoda jest zupełnie odmienna od tej w reszcie kraju, często pada i jest znacznie chłodniej.
  Na karnawał w każdym miasteczku ludzie przebierają się w przeróżne postacie ( my znowu zawitaliśmy jako ciastka :D) jest ogromna dyskoteka, ludzie balują do rana, jest konkurs na najlepsze przebranie - i uwierzcie mi ludzie są naprawdę kreatywni.
  Z innych trochę dalszych spraw to, uczę się teraz Hiszpańskiego w małej i prywatnej szkole na Atocha, zajęcia mamy raz w tygodniu, ale dostajemy bardzo dużo pracy domowej. Ja jestem na poziomie A2-B1 czyli całkiem nieźle. Ja wolałam kurs bardziej intensywny, ale z racji tego gdzie mieszkam nie za bardzo jestem w stanie znaleźć coś co by odpowiadało mojemu rozkładowi tygodnia i budżetowi jakim dysponuję. Ale oprócz tego w każdą środę i czwartek umawiam się na "wymianę językową" z native speakerami - działa niesamowicie, dodatkowo każdego dnia rozmawiam z Host mamą minimum 30 min. podczas śniadania. W maju i czerwcu chcę przyoszczędzić trochę pieniędzy i pójść do szkoły, w której mogę zdać międzynarodowy egzamin językowy.
Dwa cudne dzieciaki i potok .
 
 
moje ulubione

 
 

niedziela, 19 stycznia 2014

Los Reyes Magos!

Hiszpanie bardzo długo świętują Boże Narodzenie. Szczególnie ważnym świętem jest święto "Trzech" Króli obchodzone 06.01. W małych miasteczkach często organizowane są parady z udziałem samych Reyes Magos! Dzieci piszą do nich listy, po czym mogą nawet porozmawiać z jednym z królów  i zrobić sobie zdjęcie :D. Oczywiście wszyscy, którzy dobrze się sprawowali dostaną prezenty od Królów, Ci zaś którzy się nie sprawowali należycie otrzymają Carbon -  bryłkę czarnego cukru. Po całej paradzie jedliśmy churros con chocolate - typowe dla tego regionu ciastka z gorącą czekoladą :)
  Z innej ale tej samej AuPair-kowej beczki :D Moja rodzina jest naprawdę super i życie jakie teraz prowadzę też! Jest znacznie lepiej nie mam czasu nawet na prowadzenie bloga co pewnie sami zauważyliście. I to mnie bardzo cieszy, bo lubię nie mieć czasu :D
   Wciąż poszukuję szkoły językowej, cały styczeń jest okresem lekcji próbnych, gdyż każda szkoła oferuje, kilka godzin za darmo zanim zdecydujesz się na naukę. Mi zależy na bardzo intensywnym kursie.
    Macie parę zdjęć z parady Trzech Króli.
Na całej ulicy były mini ciężarówki z przebranymi tematycznie postaciami.
 
Nasza grupa była przebrana za ciastka :D
 
Rodzice mieli więcej zabawy niż dzieci :D
 
Ja z moimi ciasteczkami, trzecie gdzieś zaginęło w tłumie :)
 
Powóz z Trzema Królami :D

niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, Święta, Święta

    Na całe szczęście mam to już za sobą! Dlaczego na całe szczęście? A no dlatego, że to bardzo trudny czas dla wszystkich, którzy nie mogą być ze swoimi rodzinami w święta, wszystkie AuPair przeżywają to samo. Ja należę do osób bardzo związanych ze swoją rodziną i ciężko mi idzie znoszenie tęsknoty podczas takich chwil. Moi Host rodzice byli bardzo wyrozumiali, większość czasu spędziłam w gronie innych ludzi co było bardzo dobre dla mnie, nie miałam nawet możliwości myśleć o tym jak bardzo chciałabym być w Polsce a nie mogę.
    Teraz trochę więcej o Hiszpańskich świętach. 24.12 do godziny 21:00, ludzie wychodzą ze swoich domów do miejscowych pabów, spotykają się ze swoimi znajomymi aby spędzić miło czas i złożyć sobie życzenia. Ten zwyczaj bardzo przypadł mi do gustu. Następnie udają się do swoich rodzin aby zjeść razem kolację. W kolejny dzień, rankiem otwierają prezenty jedzą wspólnie całą rodziną obiad i koniec :) Moja Host rodzina zabrała mnie do ich rodzinnego miasteczka Piedralaves, które jest bardzo ładne, zewsząd są góry, płynie rzeka - widoki jak z bajki. Tylko cała Hiszpania podczas tych dwóch dni była zalana deszczem, więc nie wiele byłam w stanie zobaczyć.
     Podczas tych ostatnich dni jak zawsze dużo zwiedzania. Udało mi się pójść do Prado - zwiedziłam może 15% i muzeum Reina Sofia z dużą kolekcją dzieł Picassa.
   
Wybrałyśmy się z Janne na wspólne zwiedzanie, no ale z pustym żołądkiem nie ma frajdy :)
 
Przed Prado
 
 
 
Prado za dnia
 
Reina Sofia - dzieło Pana Bacona

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Z życia AuPair

      Minął cały tydzień odkąd tutaj jestem. Mogę powiedzieć trochę więcej o mojej pracy o tej rodzinie i dzieciach. Nadal wszystko jest dobrze, z dwójką starszych dogaduję się doskonale, Najmłodsze dziecko potrzebuje trochę czasu aby się przyzwyczaić, ale to normalne.
      Cały zeszły tydzień w swój wolny czas jeździłam do Madrytu,  zwiedzałam, spotykałam się z innymi AuPair, dosłownie dzień w dzień wychodziłam z domu, to chyba dlatego, że przez ponad miesiąc moim jedynym towarzystwem był komputer. Bardzo łatwo wtedy o Homesick, ale teraz jest znacznie lepiej, chociaż każdego dnia obawiam się, że zacznę tęsknić.  Codziennie poznaje nowych ludzi, którzy sami zaczepiają mnie na przystankach, wszyscy tutaj są bardzo mili :)
  Więc ostatnia sobota była moją pierwszą wolną Sobotą od ponad miesiąca, wyspałam się, wstałam wypoczęta i zaraz pojechałam do Madrytu, zwiedzałam z jedną AuPair z Estonii. Muszę przyznać, że mieszkam spory kawałek, Najpierw  jadę autobusem 40 minut, potem aby dostać się do centrum wsiadam w Metro, które jedzie 20 min, ale nie narzekam, cieszę się z tego, że mam ten miesięczny bilet, który pozwala mi być bardziej niezależną.
W niedzielę  w  końcu byłam w Kościele :) Co mnie niezmiernie cieszy, aby dotrzeć na 11 swoją przygodę musiałam zacząć o 8 :D Ludzie jakich poznałam i to, że poczułam się jak w domu, nie równa się z czasem jaki spędziłam na dotarciu tam.
   Idą święta, ja w ogóle nie czuje się w nastroju świątecznym a to pewnie dlatego, że za oknem cały czas słońce. To będą moje pierwsze święta bez rodziny. Trochę żałuję, że nie odłożyłam pieniędzy na powrót do Pl, bo to spory wydatek, zwłaszcza, że teraz muszę kupić  telefon z dostępem do internetu. W Madrycie internet jest wszędzie, normalne smsy kosztują bardzo dużo więc ludzie korzystają z Watsapp , to taka aplikacja na telefon dzięki, której możesz wysyłać wiadomości w podobnej formie co sms tylko że za darmo :) 
  Dodaję parę zdjęć z mojej sobotniej wyprawy. Madryt jest naprawdę świetny!
El Sol, wieczorem nie dało się przejść pośród tłumów.
Metropolis !