niedziela, 24 listopada 2013

Może będzie Happy End

     W ostatnim tygodniu moja data wyjazdu do nowej rodziny, codziennie diametralnie się zmieniała. Pierwsza data była na 03.12 kiedy Hostka wraca z USA, kolejna data miała być do przyjazdu następnej AuPair - czyt. "czas nieokreślony". Na szczęście moja nowa Host rodzina pomimo, że nie miała spiny aby mieć AuPair od zaraz, wyznaczyła deadline na 10.12 - chyba chcieli mnie wyratować z opresji :) Ostatecznie stanęło na tym, że będę u nich do soboty 07.12.  Cały ten czas pisałam do Laury, jest dla mnie ogromnym wsparciem i pomocą. 
     Mieszkam teraz z nimi i nadal zajmuję się ich dziećmi tak samo jak wcześniej. Mój Host nie robi tematu tabu z mojego odejścia, pokazał mi nawet swoje dwie nowe kandydatki i pytał którą wolę, zapytał czy chciałabym z nią porozmawiać, moja odpowiedź brzmiała : " Jeżeli chcecie mieć kolejną AuPair to ja nie jestem odpowiednią osobą, z którą ona powinna rozmawiać, ja nie ukończyłam programu w waszym domu, ja zmieniam rodzinę", szybko ogarnął w swojej głowie jaki to głupi pomysł.
  Wczoraj był dzień, który bym nazwała " THE BEST OF". O 14:30 pojechałam z Hostem i dziećmi do Meridy. Cały dzień spędziliśmy osobno, o 19:30 miał mnie odebrać z pod szkoły dzieci i mieliśmy razem wrócić do domu. Przeciągnęło się to do 20:00. O 20:20 byliśmy w domu, po wejściu do mieszkania Host zostawił małą 15 miesięczną na środku przedpokoju i dwójkę starszych w kurtkach po czym powiedział " Idę wziąć prysznic", a ja na to: "a co z dziećmi ?" on: " jeśli nie  masz nic przeciwko to czy mogłabyś popatrzeć na tą najmniejszą, i czy uważasz że powinna być wykąpana? ", naprawdę szczęka mi opadła.  Brakowało mu odwagi by przyznać się, że potrzebuje pomocy, on kompletnie nie wie jak się zajmować tą małą, o wszystko mnie pyta. Miała mocne odparzenie po tylu godzinach nieprzewijania, schowałam swój honor w buty, szybko wsadziłam ją do wanny, wykąpałam i nakarmiałam. Wyrobiłam się ze wszystkim w pół godziny. Normalnie to dziecko o 20:00 leży już w łóżku. Po tym wszystkim nie usłyszałam nawet dziękuję.
Tak jak już wcześniej pisałam bycie AuPair bardzo uczy mnie pokory, całą zeszłą sobotę i niedzielę pracowałam, poprzedni tydzień kiedy byli w Berlinie miałam codziennie babysitting.
  Muszę jednak przyznać, że bardzo szkoda mi jest tych dzieci, zwłaszcza tej najmniejszej, nikt jej nie poświęca czasu, ona już dawno powinna chodzić, ale jak ma się nauczyć skoro codziennie do 15:00 nikt z nią nie chodzi, a sprzątaczka przypina ją do wózka i puszcza bajki.  Bardzo się przywiązałam do tego maluszka i ona do mnie też. Codziennie uczę ją chodzić,  bawię się z nią i robię całą masę innych rzeczy, które bardzo zacieśniają więź, rzeczy które powinna robić jej matka.

wtorek, 19 listopada 2013

Never ending story

      Zacznę od tego, że cały czas za oknem mamy piękną pogodę, poranki są dość chłodne ale w słońcu dochodzi nawet do 20 C, jak na listopad to całkiem nieźle :) 
      Ja utknęłam chyba tu na dobre. Z założenia miałam opuścić obecną Host rodzinę do nowej 03.12. W niedziele wieczorem Hości wrócili ze swoich podróży, dzisiaj Host mama wyjeżdża na 10 dni do USA, po jej powrocie Host wyjeżdża. Czasami się zastanawiam skąd pomysł na aż trójkę dzieci?! 
    Więc wczorajszy poranek zakończył się dość ostrą wymianą zdań z moją obecną Host mamą, wymieniała mi problemy jakie tworzy moje odejście, najbardziej podkreślała to, że będzie musiała zostać sama z trójką dzieci (zaznaczam ona nie pracuje). Ten argument rozwalił mnie najbardziej. Opowiedziałam jej jakie były dzieci podczas ich nieobecności. Po całej wymianie słów, wróciłam do kuchni aby dokończyć sprzątanie po śniadaniu. Przyszła i zapytała czy mogłabym zostać aż do przyjazdu następnej AuPair? A ja na to " Że co?". Przed swoim wyjazdem do Niemiec mówiła, że nie chce mieć więcej AuPair, dlatego bardzo się zdziwiłam, ale to jeszcze nie koniec, ona chce abym porozmawiała z tą dziewczyną przez skype. Czy już dochodzi do was ironia tego przesłania? Mam zostać do czasu aż kolejna AuPair przyjedzie, ale zanim przyjedzie musi przeprowadzić rozmowę ze mną. Po rozmowie ze mną na pewno żadna normalna dziewczyna nie przyjedzie tutaj, aby się męczyć z tymi dziećmi, chyba, że byłaby bardzo zdesperowana. 
  Późnym wieczorem pisałam z moją nową Host Family z pod Madrytu, przedstawiłam im całą sytuacje. Byli bardzo przejęci, chcieli mi jakoś pomóc, zadzwonili do Laury (kobitka z agencji). Po rozmowie z nią wywnioskowali, że nie wiadomo kiedy znajdzie się kolejna AuPair dla tej rodziny, i że bardzo im przykro z powodu sytuacji w jakiej zostałam postawiona.
    Ja mogłabym odmówić mojej obecnej Host Family rozmowy z AuPair, pozostania tutaj aż do jej przyjazdu itd. Ale zwyczajnie w świecie robię to wszystko i poświęcam się bo nie chcę palić za sobą mostów. Chciałabym aby pomimo tego, że odchodzę wiedzieli, że nie byłam egoistką, która myśli tylko o tym co dla niej najlepsze. Od początku przyjazdu tutaj moje potrzeby są daleko na szarym końcu,  przede wszystkim  dbam o potrzeby wszystkich dookoła. Dałam im bite 3 tygodnie na znalezienie jakiejś pomocy- uważam, że to dużo. Daje miłość tym dzieciom pomimo traktowania mnie jak służącą, daje z siebie naprawdę 100 %, wykonuje swoje obowiązki rzetelnie.
   Najlepsze jest w tym wszystkim to, że ja serio się nie przejmuję. Już nic nie czuję, tylko śmiać mi się chce jak myślę o tym wszystkim,  to znacznie lepsze niż płakanie :D Więc nie martwcie się drodzy czytelnicy, mój charakter i zdolności przystosowawcze, odporność na stres itd. są w bardzo dobrej kondycji :) Przyznaję, że bez Boga i wsparcia innych ludzi nie byłabym w stanie przez to przejść zwycięsko.

sobota, 16 listopada 2013

Już nie wierze w Perfect Matche !

     Więc tak jak wiecie jestem w Rematch. Na początku grudnia powinnam opuścić swoją obecną rodzinę do innej albo wrócić do PL. Jako, że naprawdę lubię Hiszpanię, ten język i kulturę, nie chciałabym tak prędko wracać. Moja area director, dzwoniła do mnie od razu na drugi dzień po rozmowie z Host Mamą, wyraziła współczucie, zrozumienie i chęć pomocy- wszystkie trzy były mi bardzo potrzebne :) Zapytała o moje preferencje względem następnej rodziny, na co ja odpowiedziałam, że chciałabym aby to był Madryt i 2 dzieci. Okazało się, że jest tylko jedna rodzina z pod Madrytu, mieszkają jakieś 40 minut drogi autobusem, mieli już 3 AuPair, mają  trójkę dzieci : 4, 7 i 10 lat. Miałabym mieć całe weekendy wolne, i praca w sezonie zimowym od 17 do 21:30 w lato od 10 do 15. Obie opcje mi tak samo odpowiadają :) Mnie nigdy trójka dzieci nie przerażała, to może być naprawdę fajne kiedy rodzeństwo jest zgrane. Ja sobie tutaj nie potrafię poradzić z dwójką, nawet gdy Hosci dają mi pomoc w postaci drugiej opiekunki, z tymi dziećmi po prostu się nie da.
      Rozmawiałam z byłą AuPair tej rodziny z pod Madrytu, mówiła szczerze o tym jakie były jej początki z dziećmi. Opowiedziała mi swój zwykły dzień. Autobusy jeżdżą bardzo często do Madrytu, miała wykupiony bilet miesięczny :) Jestem na 85% przekonana co do tej rodziny, zarabiałabym 85 E tygodniowo, czyli znacznie więcej niż tutaj. Już się kontaktowałam z innymi AuPair w Madrycie, jest ich tam naprawdę sporo, więc samotna nie będę, no i szkół językowych jest znacznie więcej i będę miała dostęp do Kościoła co jest dla mnie bardzo ważne :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Czyli jednak zmiany

   Notka pisana jeszcze na świeżo. Jestem po rozmowie z Host mamą, która zdarzyła się przypadkiem. Dzisiejszy dzień był tragiczny, dzieci były chyba w swoim żywiole okropności. I kiedy już ich straszliwość sięgała zenitu w trakcie mojej opieki nad nimi Host mama weszła do kuchni i się zapytała twierdząco :    " You are not happy here, right?" Ja odpowiedziałam, że chciałabym z nią o tym porozmawiać. No i rozmowa poszła dalej, zapytała mnie o powody dlaczego nie chcę tutaj być, ja podałam dwa główne: samotność -  nie mam jak się z kimkolwiek spotkać/skontaktować, trójka dzieci to za dużo zwłaszcza tych dzieci, nie jestem w stanie (żaden człowiek nie byłby) opanować ich zachowania kiedy musze 100% uwagi poświęcać tej najmniejszej, wtedy ta dwójka starszych robi co tylko zechce. Ona zadzwoniła do kobiety z agencji, jutro agencja się będzie ze mną kontaktowała.
    Ja muszę i zostanę u nich aż do powrotu  Host mamy z podróży, nie wyobrażam sobie wyjechać teraz z dnia na dzień, oni by nie mieli co zrobić zwłaszcza, że oboje są w rozjazdach. Moja zmiana rodziny miałaby nastąpić na początku grudnia. Boję się, stresuję się ale samo wszystko jakoś wyszło. Jednocześnie też czuję ulgę, że ten horror się skończy.

Zmiana?

   Szczerze powiedziawszy to nie jest tak kolorowo jak myślałam. Moja praca jest trudna ale czego można by się spodziewać przy trójce dzieci. Moja Host mama na początku mówiła, że będę pomocą przy dzieciach, w rzeczywistości zajmuję się całą trójką sama. Ta najmłodsza potrzebuje uwagi na 100%  bo uczy się chodzić i wkłada wszystko do buzi, w dodatku ta dwójka starszych traktuje mnie bardzo źle, jak swoją służącą. Muszę też prowadzić im lekcje angielskiego z dwójką z osobna, to niewykonalne mając na rękach tą małą. Myślę poważnie o zmianie rodziny, co najśmieszniejsze, albo najbardziej tragiczne jest to, że prawie każda rozmowa z moją Host mamą kończy się jej sugerowaniem o zmianie rodziny. Mówi tak chyba żebym nie czułą spiny w razie gdyby coś było nie tak. Ja mam powody do tego by zmienić tą rodzinę:

1. Mieszkam na zadupiu, nie mogę się z nikim spotkać, nie ma tutaj ludzi w moim wieku a dziewczyny, które poznałam uczą się w poranki, więc jedynie w weekendy  mogę się z nimi spotkać co i tak czasem jest niewykonalne. Zwłaszcza w listopadzie nie będzie ponieważ moi Host rodzice będą cały czas podróżować, Taxi kosztuje 15 Euro, rowerem min 40 minut.
2. Pracuje ponad 30 godzin w tygodniu, zarabiam 250 Euro miesięcznie - czyli mniej niż minimum które wynosi 280 E
3. Czuję się bardzo samotna. Nie ma tutaj żadnej AuPair oprócz mnie. Nie ma też żadnego Kościoła Protestanckiego w okolicy.
4. Jestem w prawie wszystkim zależna od rodziny.
5. Nie lubię tych dzieci, one nie lubią mnie.

Nie chcę wracać do Polski, chcę naprawdę zostać w Hiszpanii  do czerwca, ale to jest jakiś horror. Kocham dzieci, ale te są po prostu straszne! Proszę doradźcie co mam zrobić. Co byście zrobiły na moim miejscu. Muszę im dać znać, że chcę odejść jakiś miesiąc wcześniej by mieli czas na znalezienie AuPair a ja rodzinę. Jeżeli na początku grudnia nadal wszystko będzie tak wyglądało to chcę zmienić, w dodatku ten tydzień pracuję cały!!!!! W weekend też, bo Host rodzice będą w Niemczech.

wtorek, 5 listopada 2013

Bo początki mają to do siebie, że bywają trudne.

 Minął tydzień odkąd jestem tutaj. Przyznam, że dni płyną bardzo szybko, powoli wbijam się w system hiszpańskiego życia. Byłam w Madrycie, niestety nie miałam za bardzo dostępu do internetu, a brak czasu nie pozwolił mi  na zorganizowanie spotkania z jakąś AuPair. Madryt to miasto wielu możliwości. Udało mi się pójść do Kościoła, poznałam tam wielu miłych ludzi, mam nadzieję utrzymywać z nimi stały kontakt.
    Ten ostatni tydzień był dość trudny, nie miałam czasu nawet na to by jeść. Bycie AuPair bardzo uczy mnie pokory, jesteś na ostatniej pozycji jeżeli chodzi o twoje potrzeby. Tęsknota mi doskwiera. Wiem, że jak tylko znajdę sobie przyjaciół będzie lepiej. Dzisiaj idę na spotkanie z anglojęzycznymi ludźmi. Mam nadzieję że jakoś odreaguje to wszystko. Wybaczcie że tak skaczę z tematu na temat, ale w mojej głowie jest za wiele myśli na raz, a chciałabym wam wszystko przedstawić dość przejrzyście.
    Dzieci bywają bardzo okropne, non stop marudzą, pomimo że maja wszystko co można by sobie wymarzyć, ja nie rozumiem ich marudzenia, co je bardzo wkurza. Eh.. ale nie chcę się poddawać. Bo jest wiele zalet odnośnie mojego pobytu tutaj.
  Dzisiaj kończę 19 lat :) Moje ostatnie naście! Jakieś szaleństwo. Czas płynie za szybko.
Trzymajcie się wszystkie AuPair, te które zmagają się z tęsknotą, dziećmi, nauką języka itp.