poniedziałek, 11 listopada 2013

Czyli jednak zmiany

   Notka pisana jeszcze na świeżo. Jestem po rozmowie z Host mamą, która zdarzyła się przypadkiem. Dzisiejszy dzień był tragiczny, dzieci były chyba w swoim żywiole okropności. I kiedy już ich straszliwość sięgała zenitu w trakcie mojej opieki nad nimi Host mama weszła do kuchni i się zapytała twierdząco :    " You are not happy here, right?" Ja odpowiedziałam, że chciałabym z nią o tym porozmawiać. No i rozmowa poszła dalej, zapytała mnie o powody dlaczego nie chcę tutaj być, ja podałam dwa główne: samotność -  nie mam jak się z kimkolwiek spotkać/skontaktować, trójka dzieci to za dużo zwłaszcza tych dzieci, nie jestem w stanie (żaden człowiek nie byłby) opanować ich zachowania kiedy musze 100% uwagi poświęcać tej najmniejszej, wtedy ta dwójka starszych robi co tylko zechce. Ona zadzwoniła do kobiety z agencji, jutro agencja się będzie ze mną kontaktowała.
    Ja muszę i zostanę u nich aż do powrotu  Host mamy z podróży, nie wyobrażam sobie wyjechać teraz z dnia na dzień, oni by nie mieli co zrobić zwłaszcza, że oboje są w rozjazdach. Moja zmiana rodziny miałaby nastąpić na początku grudnia. Boję się, stresuję się ale samo wszystko jakoś wyszło. Jednocześnie też czuję ulgę, że ten horror się skończy.

1 komentarz:

  1. nigdy nie obawiaj sie zrobic kroku do przodu. Nic nie stracisz, mozesz tylko zyskac :)

    OdpowiedzUsuń