czwartek, 31 października 2013

Nareszcie w słonecznej Hiszpanii

Moja podróż trwała ponad 26 godzin. Byłam strasznie wyczerpana, ale szybko wróciłam do pełni sił. Host tata odebrał mnie ze stacji w Meridzie. Od razu zostałam przyjęta ciepło i mile. Przeżyłam tutaj już dwa pełne dni, z dziećmi bywa różnie, jak to z dziećmi. Mam swój własny pokój z łazienką, co jest bardzo komfortowe. Dom jest ogromny.
Wczoraj byłam w Meridzie, ponieważ moja host rodzina nie mieszka w centrum tylko na obrzeżach. Miasteczko nie jest duże co mnie bardzo cieszy, posiada mnóstwo zabytków, wielu nie udało mi się zobaczyć bo nie miałam wystarczająco czasu, ale wszystko jeszcze przede mną. Host mama jest bardzo otwarta, miła i cierpliwa. Mają tez sprzątaczkę Vanessę, jest ogromną pomocą, niestety nie mówi po angielsku. Pomimo, że ci ludzie mają mnóstwo pieniędzy, są całkiem normalni, traktują swoich pracowników jak rodzinę.
 Niedługo zacznę swoje Spanish Classes, tak jak już wcześniej pisałam, moim zadaniem tutaj jest nauka języka angielskiego dzieci. Mój angielski jest  na dość wysokim poziomie, nie mam problemów z mówieniem, mówię pełne zdania. Dzieci, rozumieją praktycznie wszystko, ale odpowiadają mi po Hiszpańsku :D a ja " No entiendo". Więc muszą mówić po angielsku. podczas tych dwóch dni byłam bardzo styrana umysłowo. Kiedy mówiłam tylko po angielsku, to nie myślałam po polsku, teraz w mojej głowie są trzy języki, muszę zacząć myśleć po angielsku, tak jakby to był mój native language, wtedy będzie mi łatwiej, mózg się nie przegrzeje aż tak :)
 Dzisiaj jedziemy do Madrytu, odwiedzić rodzinę moich Hostów, zostaniemy tam cały długi weekend.  Będę pracowała normalnie, tylko dobrze by było jakbym się z kimś spotkała w Madrycie. Jest tam podobno dużo AuPair, moja agencja niestety jeszcze mi nie przesłała info o tym, chociaż już pisałam im dwa razy.
Co do rodziny z Florydy, to jest cisza. Tak naprawdę nie chciałabym do nich jechać, nie mam zaufania do rodzin, które mają AuPair pierwszy raz, i w dodatku nad pierwszym dzieckiem i to tak małym.
Za to znowu mam matcha od rodziny z Michigan, tej samej co poprzednio. Może zmienili zdanie i chcą mieć AuPair od czerwca. Szczerze mówiąc nie wiem, na ile będzie  mi się chciało spędzić kolejny rok za granicą opiekując się cudzymi dziećmi.

6 komentarzy:

  1. O, Madryt! Cudowne miasto, chętnie bym wróciła :) Zajrzyj na grupę na facebooku, tam na pewno znajdziesz kogoś, żeby wspólnie spędzić czas. Miłego pobytu w stolicy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś mi wysłać link tej grupy, bo nie mogę znaleźć :)

      Usuń
  2. Nie martw się tym! Ja miałam takie szczęście, że często przebywałam z native speakerami z samej Arizony, byłam osłuchana z akcentem i stylem mówienia. Jak tylko masz okazję to ćwicz swój angielski i będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszcze angielskiego! Ja dopiero zaczynam go rozumiec. Jesli kiedys uda mi sie go nauczyc tak,ze bede potrafila swobodnie prowadzic konwersacje z druga osoba to podbije swoj swiat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki. Ucz się słówek i oglądaj seriale po angielsku :)

      Usuń
  4. haha, dokladnie to samo przezywam tutaj :D Ja bylam styrana przez pierwsze dwa tygodnie :D Dzieci przez pierwszy miesiac byly bardzo niesmiale i na moje 'non capisco' po prostu kapitulowaly. A teraz walczymy o wzajemne zrozumienie :D
    Dasz rade, wierze w to. Zobaczysz, ze potem staje sie to nawet zabawne :)

    OdpowiedzUsuń